czwartek, 9 maja 2013

Wszyscy kradną


Kultura bez wątpienia zawdzięcza Internetowi bardzo wiele. Znaczna część twórców nigdy nie zaistniałaby w świadomości odbiorców, gdyby nie takie serwisy jak Facebook, YouTube, MySpace... Do tego dochodzą nowe kanały promocji; nieograniczony dostęp do książek, filmów, czy muzyki dla wszystkich na wszystkich kontynentach; możliwość sprzedaży swojej twórczości bez ganiania po galeriach, wytwórniach etc.

Wszyscy mamy tego świadomość, tak samo jak wszyscy wiemy, że wielu z nas pozyskuje dobra kultury nielegalnie. I to jest właśnie druga strona medalu. W Internecie znajdziemy wszystko. Filmy przed premierą kinową już „wiszą” na stronach z torrentami. Niektórzy tłumaczą, że nie zamierzają wspierać finansowo wielkich biznesów, jakimi są wytwórnie filmowe, płytowe. Dobrze, możemy nie akceptować polityki tych przedsiębiorstw, może nam się nie podobać, jak traktują one artystów. Nie zapominajmy jednak, że niecała kwota zasila budżet wielkiej firmy. Być może skromna, ale jednak, kwota trafia do kieszeni twórcy. Przecież, kiedy kupujemy sobie nowe ubranie również płacimy za koszty marketingu, transportu, wynajmu biur i wielu innych niezbędnych rzeczy, a nie tylko za pracę wykonaną przez szwaczki.

Po żadne inne dobra nie sięgamy tak chętnie bez płacenia, jak po kulturę. Wielu internautów zamiast opłacić abonament w e-wypożyczalni filmów opłaca go na stronie z torrentami. Jaki w tym sens? Obecnie możemy przecież oglądać filmy on-line zupełnie za darmo, poświęcając jedynie parę minut więcej czasu na obejrzenie reklam.

Podobnie jest z muzyką. Nie musimy jej ściągać. W zeszłym roku wszedł do Polski iTunes, gdzie możemy zakupić utwory naszych ulubionych wykonawców za naprawdę niewielką kwotę. Ponadto mamy już Spotify, czy Deezera. Jeśli opłacimy abonament nie będziemy zmuszeni do słuchania reklam, jeżeli chcemy mieć niemal całą muzykę świata za darmo, to co parę utworów usłyszymy krótką reklamę, ale wszystko jest legalnie.

Teraz trochę cyfr. 62% polskich internautów uczestniczy w nieformalnym przekazie plików cyfrowych. Trochę źle to wygląda, a naprawdę źle, gdy porównamy tę liczbę do procentu, tych którzy kupili przynajmniej jeden film lub płytę w przeciągu ostatniego roku. 13%, tyle z ogółu wszystkich Polaków dokonało takiego zakupu. Za cyfrowe treści zapłaciło niespełna 2%, co mieści się w granicy błędu statystycznego. 25% internautów korzysta TYLKO z nieformalnych źródeł, pozyskując kulturę. Wielu internautów mówi o zbyt wysokich cenach dóbr kultury. Aż 76% właśnie tym argumentuje poszukiwanie nielegalnych wersji. W związku z tym mogłoby się wydawać, że ściągają tylko ludzie o kiepskiej sytuacji materialnej. Jednak wg badań fundacji Legalna Kultura wynika, że w gospodarstwach domowych o dochodach 500-1000 zł netto na osobę oraz powyżej 3000 zł na osobę, 66% badanych w ciągu miesiąca poprzedzającego badania nie wydało ani grosza na dostęp do multimediów. W rodzinach o dochodzie poniżej 500 zł netto na osobę wskaźnik ten wyniósł już tylko 53%...

Problem w tym, że Polacy nie utożsamiają piractwa z kradzieżą. Mają także dziwne przekonanie, że coś co nie istnieje materialnie powinno być darmowe. Nie są w stanie sobie wyobrazić procesu produkcji książki, piosenki, gry (filmu już może bardziej), więc każda cena wydaje im się za wysoka.

Dzisiaj już naprawdę za darmo (lub za naprawdę symboliczną opłatą), a legalnie możemy słuchać muzyki, oglądać filmy, czytać książki. Wystarczy się tylko troszeczkę wysilić.

Pełny raport z badań "Obiegi kultury" można znaleźć TUTAJ  


Jędrzej Suszyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz