Outsider – wg Wikipedii jest nim człowiek pozostający na uboczu społeczeństwa,
nieangażujący się bezpośrednio w bieżące sprawy. Termin ten narodził się
prawdopodobnie w latach 60. XX wieku
w Stanach Zjednoczonych. Outsiderami nazywano hippisów.
Takie zachowanie może być w pełni
świadomym działaniem człowieka nie godzącego się na normy, zwyczaje, prawa lub
mody aktualnie panujące w społeczeństwie, bądź wynikać z alienacji przez
społeczeństwo jednostki niezdolnej do życia w grupie.
Jak możliwe jest powiązanie takiego profilu
człowieka z użytkownikiem Google? Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednak jest
możliwe. Google+ jest, jak się okazuje, bardzo udaną próbą konkurowania Google
z największym serwisem społecznościowym, jakim jest Facebook. Użytkowników
Google+ w porównaniu z użytkownikami Facebooka jest niewiele, lecz ich
zadowolenie z niszowego serwisu jest znacznie większe. Badania wskazują, że poziom
usatysfakcjonowania osób, które korzystają z serwisu społecznościowego Google’a
jest najwyższy. W ten sposób Google wypiera z rynku najpopularniejszy z serwisów.
19 września 2012 liczba aktywnych użytkowników portalu Google+ przekroczyła 400
milionów, Faceebook liczył sobie ich wtedy 1 miliard.
Czy faktycznie korzystanie z Google+ czyni
internautę outsiderem?
Jak możemy przeczytać w artykule konkurencyjnego
bloga - Google+ uchodzi za
niszowy serwis dla facetów, geeków, pracowników branży IT. W porównaniu z
Facebookiem nie ma wielu użytkowników, ale są to użytkownicy zadowoleni. Z wyników analizy American Consumer
Satisfaction Index, pokazujących zadowolenie osób korzystających z social media,
wynika,
że G+ wygrywa.
Cytując
dalej:
Serwis Google’a zdobył 78 na 100 punktów,
tyle samo co Wikipedia. Nieco niżej są YouTube (73 punkty) i Pinterest (60
punktów). Na szarym końcu trójka starych wyjadaczy: Twitter (64), LinkedIn (63)
i Facebook (61 – podczas gdy w zeszłym roku jeszcze było 66).
Czy ludzie
faktycznie aż tak kochają G+ czy po prostu nie znoszą Facebooka? Ja mimo
wszystko ostrożnie bym obstawiał tę drugą możliwość. Facebook to gigant i ma wszelkie problemy, jakie mają duże serwisy:
z prywatnością, ze zmianami, których nie wszyscy użytkownicy pragną (jak
Timeline), z coraz większą ilością coraz bardziej nieprzyjemnych reklam, ze
spamem, który można dostać od znajomego.
Google+ to
wciąż spokojne miejsce, gdzie nikt nie prześle nam spamerskiego linka, nie ma
reklam, farm fanów ani denerwujących gimnazjalistów. Poza tym bardziej dba o
prywatność – podział na kręgi jest prosty i czytelny, dlatego użytkownicy
faktycznie z niego korzystają.
Pamiętajmy
jednak, że tych, którzy w ogóle korzystają z G+, a nie tylko mają tam konto,
jest niewielu. Na Facebooku spędzamy
średnio 405 minut miesięcznie, na G+ 3 minuty. Te liczby stanowią jeden
z dowodów na to, że grono użytkowników serwisu Google’a obejmuje mnóstwo
“martwych dusz” i garstkę niezwykle zadowolonych internautów, których nikt nie
niepokoi tym, czego na Facebooku nie da się uniknąć.
Myślę, że użytkownicy
G+ mogą mianować się internetowymi outsiderami, a nawet, nawiązując do
wcześniejszej definicji outsidera, hippisem portali społecznościowych. Czy G+
zyska popularność Faceebooka – tego nie wiemy, możemy mieć jedynie nadzieje, że
tak się nie stanie.
Michalina Lewińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz