poniedziałek, 24 czerwca 2013

Google+ sieciowym outsiderem?



Outsider – wg Wikipedii jest nim człowiek pozostający na uboczu społeczeństwa, nieangażujący się bezpośrednio w bieżące sprawy. Termin ten narodził się prawdopodobnie w latach 60. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Outsiderami nazywano hippisów.
Takie zachowanie może być w pełni świadomym działaniem człowieka nie godzącego się na normy, zwyczaje, prawa lub mody aktualnie panujące w społeczeństwie, bądź wynikać z alienacji przez społeczeństwo jednostki niezdolnej do życia w grupie.
Jak możliwe jest powiązanie takiego profilu człowieka z użytkownikiem Google? Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednak jest możliwe. Google+ jest, jak się okazuje, bardzo udaną próbą konkurowania Google z największym serwisem społecznościowym, jakim jest Facebook. Użytkowników Google+ w porównaniu z użytkownikami Facebooka jest niewiele, lecz ich zadowolenie z niszowego serwisu jest znacznie większe. Badania wskazują, że poziom usatysfakcjonowania osób, które korzystają z serwisu społecznościowego Google’a jest najwyższy. W ten sposób Google wypiera z rynku najpopularniejszy z serwisów. 19 września 2012 liczba aktywnych użytkowników portalu Google+ przekroczyła 400 milionów, Faceebook liczył sobie ich wtedy 1 miliard.
Czy faktycznie korzystanie z Google+ czyni internautę outsiderem?
Jak możemy przeczytać w artykule konkurencyjnego bloga - Google+ uchodzi za niszowy serwis dla facetów, geeków, pracowników branży IT. W porównaniu z Facebookiem nie ma wielu użytkowników, ale są to użytkownicy zadowoleni. Z wyników analizy American Consumer Satisfaction Index, pokazujących zadowolenie osób korzystających z social media, wynika, że G+ wygrywa.
Cytując dalej:
Serwis Google’a zdobył 78 na 100 punktów, tyle samo co Wikipedia. Nieco niżej są YouTube (73 punkty) i Pinterest (60 punktów). Na szarym końcu trójka starych wyjadaczy: Twitter (64), LinkedIn (63) i Facebook (61 – podczas gdy w zeszłym roku jeszcze było 66).
Czy ludzie faktycznie aż tak kochają G+ czy po prostu nie znoszą Facebooka? Ja mimo wszystko ostrożnie bym obstawiał tę drugą możliwość. Facebook to gigant i ma wszelkie problemy, jakie mają duże serwisy: z prywatnością, ze zmianami, których nie wszyscy użytkownicy pragną (jak Timeline), z coraz większą ilością coraz bardziej nieprzyjemnych reklam, ze spamem, który można dostać od znajomego.
Google+ to wciąż spokojne miejsce, gdzie nikt nie prześle nam spamerskiego linka, nie ma reklam, farm fanów ani denerwujących gimnazjalistów. Poza tym bardziej dba o prywatność – podział na kręgi jest prosty i czytelny, dlatego użytkownicy faktycznie z niego korzystają.
Pamiętajmy jednak, że tych, którzy w ogóle korzystają z G+, a nie tylko mają tam konto, jest niewielu. Na Facebooku spędzamy średnio 405 minut miesięcznie, na G+ 3 minuty. Te liczby stanowią jeden z dowodów na to, że grono użytkowników serwisu Google’a obejmuje mnóstwo “martwych dusz” i garstkę niezwykle zadowolonych internautów, których nikt nie niepokoi tym, czego na Facebooku nie da się uniknąć.
Myślę, że użytkownicy G+ mogą mianować się internetowymi outsiderami, a nawet, nawiązując do wcześniejszej definicji outsidera, hippisem portali społecznościowych. Czy G+ zyska popularność Faceebooka – tego nie wiemy, możemy mieć jedynie nadzieje, że tak się nie stanie.

Michalina Lewińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz